10 RZECZY DO ZROBIENIA, ŻEBY CHOĆ TROCHĘ LEPIEJ ZAKOŃCZYĆ TEN ROK.

dnia

Rok 2020 zostanie zapamiętany na długo, dał się we znaki chyba wszystkim, jebaniutki. Pokuszę się o stwierdzenie, że na pytanie „jak się masz?”, zamiast odpowiedzieć „ech, chujowo”, z powodzeniem można odpowiadać „ech, 2020”. I będzie wiadomo o co chodzi. Gdyby rok 2020 był autem, to z pewnością byłby Multiplą, wiadomo.

Kurczę, już niedługo koniec roku, a ja nadal nie zrobiłam formy, nie skończyłam żadnego kursu z rozwoju osobistego, nie nauczyłam się nowego języka i znowu „nie wyszłam ze swojej strefy komfortu”. No kaplica! Nie dość, że rok fatalny, to jeszcze siedząc w domu na macierzyńskim, nie założyłam własnego biznesu, nie schudłam, nie wypiękniałam, a właściwie to nie zrobiłam nic super produktywnego, czym mogłabym się pochwalić innym.

Nie przejmuję się tym za bardzo, bo w tym roku postawiłam przed sobą tylko jedno zadanie: przetrwać. Został jeszcze miesiąc tej kalendarzowej spierdoliny, więc wymyśliłam sobie kilka rzeczy, które mam nadzieję, że zdążę zrobić, by zakończyć 2020 jakimiś pozytywnymi akcentami. A może i wy dołączycie do mnie i skorzystacie z mojej listy albo lepiej: może dorzucicie coś od siebie? Bo ja na ten przykład:

1. Zaktualizowałam swoją listę marzeń

Ostatnio znalazłam w domu stary brulion, który ma chyba milion lat, w którym moja siostra prowadziła kiedyś przepiśnik, a który ja podwędziłam do prowadzenia notatek. Kilka lat temu spisałam w nim moje marzenia. Jaka była moja radość, kiedy ostatnio odkryłam przypadkowo tę listę! Dopisałam do niej kilka punktów, od pierdółek w stylu „jedzenie całą rodziną wspólnie co najmniej jednego posiłku w ciągu dnia”, do „kupna wymarzonej działki”.

2. Zaczynam planować podróż na przyszły rok

Na początku napisałam „zaczynam planować podróż marzeń na przyszły rok„, ale umówmy się – z maluszkiem będzie to nieco utrudnione (bo to się zmienia, ale aktualnie znowu najbardziej marzę o objazdówce po Stanach, autem, takiej kilkutygodniowej, spaniem w aucie, po motelach, na plaży w namiocie itp.). Stawiam więc na starą, sprawdzoną Hiszpanię. I proszę nie piszcie, że zacovidowana, dużo zachorowań, wiem, ale dajcie człowiekowi pomarzyć.

3. Dostałam super słuchawki i zaczęłam słuchać podcastów

Jeju, ale to jest przełom. Dobre słuchawki, które nie wypadają z uszu co 2 minuty i są na bluetooth, to jest taki life changer, że ojeny! Nie wiedziałam, że ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy i stworzył słuchawki, które trzymają się w uszach i są zajebiste (Huawei Sport z takimi wypustkami, połączone kabelkiem, jak coś). Świat podcastów stanął przede mną otworem, póki co słucham Okuniewskiej i jej Idiotek, Karoliny Sobańskiej i dziewczyn z Codziennie Fit i dr Lifestyle, plus testuję kilka podcastów okołodzieciowych. Samotne spacery z dzieckiem i cały mój dzień nabrały innych kolorów. Kochom to!

Ps. Macie jakieś fajne podcasty do polecenia?

4. Planuję wyrzucić lub oddać chociaż 20 niepotrzebnych / nieużywanych rzeczy

Znowu mam wrażenie, że się zagraciliśmy. Trochę demotywujące w tej całej drodze do minimalizmu (trochę aspiruję, nie to że jakoś przesadnie, ale to dla mnie świetne narzędzie) jest to, że ta droga się nigdy nie kończy. Tak łatwo się dać ponieść konsumpcjonizmowi, przy czym nie zawsze mamy czas i przestrzeń na bieżące pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy zanim wjadą nowe. Dlatego też, na zachętę, wytypuję po kilka rzeczy z różnych kategorii i dam im wolność. To pierwszy krok, do większych porządków przed… dużymi zmianami, które nas czekają w przyszłym roku.

5. Chcę zrobić jedną rzecz, którą zawsze odkładam na później

Nic mnie tak nie wkurza, jak wisząca z tyłu głowy jedna, mała pierdoła, którą można ogarnąć w 5 minut (słownie: PIĘĆ minut), ale nie… niech będzie, niech sobie wisi. Ale koniec z tym! Wśród wielu takich rzeczy wiszących nade mną, postanowiłam wylosować jedną: umówienie wizyty do dentysty. Co prawda nie wiem czy będzie to możliwe w tych covidowych czasach, ale to już postanowione: idę się wiercić.

6. Planuję spędzić jeden weekend kompletnie offline

No dobra, bez przesady. Planuję spędzić co najmniej jeden dzień kompletnie offline. Bez komputera, telefonu, tableta, a nawet bez Netflixów, HBO GO’ów i czego tam jeszcze matka nie miała. Świetnie wspominam taki dzień, który zrobiliśmy sobie wieki temu. Jeju, jak mi wtedy było dobrze i naprawdę wspominam ten dzień do dzisiaj.

7. Wyślę świąteczne kartki do bliskich

Extra jest to, że do niektórych będę wysyłać na nowy adres, bo się przeprowadzają. Pisaniu kartek świątecznych towarzyszy nam zawsze kupa radochy. Piszę „nam”, bo mój mąż robi to regularnie od lat. Ja nie jestem niestety tak systematyczna, ale w tym roku postanowione – szykujcie się na kartki od Zielenixa!

8. Udekoruję dom na święta wcześniej

Co roku obiecuję sobie, że wyciągnę wszystkie dekoracje i lampki wcześniej i że będę nakręcać się na święta z wyprzedzeniem, że nie będę robić nic w pośpiechu, wszystko przemyślę, wyciszę i odpowiednio nastroję. Dupa tam. Co roku zasuwam z wywieszonym jęzorem okna, piekę kaczkę, pierniki, rok temu po nieprzespanej całej nocy – gniotłam ciasto i lepiłam pierogi, wariatka. W tym roku to już na pewno przygotuję się wcześniej. Przebieram nogami aż zacznie się grudzień, mąż zakazał mi przygotowywania czegokolwiek w listopadzie, więc odliczam.

9. Upiekę pierniki, pierwszy raz w życiu z synkiem

A to akurat będzie super wydarzenie, które obfocę cała zalana łzami. Co prawda nie wiem na ile uda się zagnieść ciasto i wycinać równiutkie zwierzątka z 15 – to miesięczniakiem, który absolutnie wszystko pcha do buzi, ale ahoj przygodo, robimy to! Chciałabym żeby to stało się naszą coroczną tradycją.

10. Zrobię sobie prezent ode mnie dla mnie

Jeszcze nie wiem co to będzie, czy jakiś kurs, czy jakaś aktywność, czy jakaś rzecz. Wiem, że muszę trochę bardziej się o siebie zatroszczyć, a to, że sama siebie w tym roku obdaruję, będzie tego elementem. Powiem wam, że już samo wymyślanie co to mogłoby być sprawia mi ogromną frajdę.

A wy co dodalibyście do tej listy?

13 komentarzy Dodaj własny

  1. Mnie szczególnie podoba się punkt mówiący o zrobieniu sobie prezentu. To zdecydowanie moje ulubione rodzaje prezentów ;-) Daj koniecznie znać co to było!

    Polubienie

  2. Kocham podcasty! Z polskich baaaaardzo Ci polecam Dział zagraniczny🙂A jeśli słuchasz po angielsku, to koniecznie Stage 4 Clinger i I weigh!❤️

    Polubione przez 1 osoba

    1. BIAŁY. pisze:

      Dzięki wielkie <3 Dział Zagraniczny znam z Instaśka, chętnie sprawdzę. Te anglojęzyczne zaraz wyszukam na Spotify.

      Ja też już kocham, chociaż trochę to śmiesznie brzmi, bo jeszcze niedawno popełniłam takie oto zapytanie do męża: " nie śmiej się ze mnie, ale… co to są te POSTKASTY"? Także tak, najwyższy czas wrócić z krainy pieluch i kaszek do żywych ;)

      Polubienie

  3. gosiamac pisze:

    :-) a ja nieco inaczej postrzegam 2020… Widzę, jego negatywne strony ale… Lęk o zdrowie bliskich towarzyszy nam zawsze, z pandemią czy bez niej, więc nie można go zwalić tylko na ten rok. Niepokojące (eufemistycznie rzecz ujmując) są skutki ekonomiczne, ale w tym temacie niczego na razie nie da się nic zrobić. Ale nie o tym chciałam…
    Moim zdaniem, oprócz niewątpliwych zagrożeń i ograniczeń,2020 przyniósł też coś dobrego. Po pierwsze: przeszliśmy przyspieszony kurs elastyczności w przystosowywaniu się do diametralnych zmian w trybie życia. Po drugie: poważnie ograniczył konsumpcjonizm, po co kupować nową sukienkę, skoro poza (ogródek, działkę, wiejską agroturystykę) nigdzie w niej nie wyjdę.Po trzecie: zmusił do szukania alternatywnych form spędzania czasu, skoro odpadły wizyty w galeriach handlowych, kinach, na imprezach. Po następne: Wzmógł społeczną empatię, co rusz odbieramy lub wykonujemy telefony z pytaniem „czy u ciebie wszystko w porządku, nie potrzebujesz czegoś”? Wiele rytuałów przesunęliśmy z kategorii „norma” do kategorii „przyjemność”. Do dziś pamiętam, jaką frajdę sprawiło mi zwykłe wypicie kawy w kawiarni a nie w papierowym kubku „na wynos”… Był sprawdzianem dla związków, przebywanie ze sobą 24 godziny bezlitośnie obnaża wady ale też ukazuje zalety partnera… Pewnie znalazło by się jeszcze ileś plusów „trudnych czasów” i ja zamiast narzekać staram się na nich skupić ;-)
    Większość punktów z Twej listy od dawna (choć w różnym stopniu) realizuję. W tym roku wydaje mi się że raczej z niej coś ubędzie ;-) Przypuszczalnie pieczenie pierniczków, bo spaliłam piekarnik :D i nad choinką też się zastanawiam… Ograniczona liczba osób będzie się przekładała na krótszy czas spędzony w kuchni przy lepieniu pierogów i innych przygotowaniach. Nie jest źle, i tego się trzymajmy ;-) Pozdrawiam cieplutko

    Polubione przez 1 osoba

    1. BIAŁY. pisze:

      Dziękuję za tę odpowiedź i za to, że wypisałaś pozytywne strony tej sytuacji <3 Niewątpliwie istnieją i w sumie sama mogłabym wypisać wiele dobrego ze swojego podwórka.

      Człowiekowi czasami trudno docenić to, co ma i nie skupiać się na tym, czego brak. :)

      Polubienie

      1. gosiamac pisze:

        Cieszę się, że mogłam dorzucić coś optymistycznego w tym pesymistycznym czasie :-) Uważam, że konstruktywne nastawienie się do każdej sytuacji pomaga w jej przezwyciężeniu. Życzę Tobie i Twoim bliskim duuuużo zdrowia i wielu okazji do pozytywnego myślenia :-)

        Polubienie

      2. BIAŁY. pisze:

        Dziękuję i przyznaję, że bardzo mi się te życzenia podobają :) Wzajemnie!

        Polubienie

  4. Herne pisze:

    Ja mam mnóstwo ebooków do przeczytania, kursów do przerobienia, podcastów do odsłuchania, sporo pomysłów na obrazy, które na razie, z braku czasu i przestrzeni machać będę na tablecie, więc w dużo mniejszym, niżbym chciała, formacie…
    Ale – przede wszystkim – zamierzam wreszcie PLANOWAĆ, bo na razie tonę w nadmiarze własnych oczekiwań i w niedostatkach czasu na wszystko (pozdrawia Cię mama czterolatka i piętnastomiesięczniaka – wychodzi, że nasi chłopcy są w prawie tym samym wieku).

    A, btw, dzięki za info o słuchawkach. Chyba już wiem co chcę dostać na Gwiazdkę! Że też wcześniej nie pomyślałam o takim bajerze!

    Polubione przez 1 osoba

    1. BIAŁY. pisze:

      Mamy więcej, niż jednego dziecka to nadludzie, jak Wy to robicie? <3

      O, planowanie to jest to, co i u mnie kuleje. Biadolę np. na brak czasu na jakąś podróż, ale jednocześnie wiem, że jak wpiszę ją do kalendarza i zaplanuję wcześniej, to tego czasu znajdzie się cała masa.

      Mój maluch skończył kilka dni temu 15 miesięcy, tak, wychodzi na to, że są w tym samym wieku. Pozdrowienia dla Twoich maluszków. :)

      Dobre słuchawki to jest takie dobro! I te dodatkowo są na krótkim sznureczku, który możesz poprowadzić np. z tyłu głowy (będzie się opierać na szyi), żadne kable nie majtają się przy twarzy i nie ma strachu, że spadną, czy wypadną, są połączone. Ściszasz i podgłaśniasz i robisz pauzę z poziomu małego pilota, który jest przy słuchawkach, nie musisz tego robić np. na telefonie. MIÓD! :)

      Polubione przez 1 osoba

      1. Herne pisze:

        Z tą dwójką dzieci, too, no cóż, sama chciałam. Zakładałam, że po kilku słabych pierwszych latach będzie się rodzeństwo razem ładnie bawić i mama tym samym zyska trochę więcej czasu dla siebie. Nadal się łudzę, że tak będzie ;)

        Dzieciaczki w tym wieku są pocieszne, nie? Ta ich gorliwość w poznawaniu świata 😀

        No na słuchawki to mnie nakręciłaś!

        Polubienie

      2. BIAŁY. pisze:

        Haha, to musi kiedyś nastąpić! Oby jak najprędzej.

        Ja już wiem dlaczego te malutkie dzieci są takie słodkie, matka natura to sobie świetnie wymyśliła ;) Są pocieszne i kochane.

        Daj znać jakie wybrałaś. U mnie służą nadal z taką samą podjarką.

        Polubione przez 1 osoba

      3. Herne pisze:

        Temat słuchawek podrzuciłam mimochodem mężowi, więc zobaczymy jakie dostanę pod choinkę ;)

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do gosiamac Anuluj pisanie odpowiedzi